Nazywam się Agnieszka Czerwińska i mam 35 lat. Jestem byłym grubasem. Nie wstydzę się do tego przyznać i nie ukrywam również faktu o moim nałogu jedzenia. Uzależniona od słodyczy, podjadania i niechęci do jakiegokolwiek ruchu. Znająca wszystkie możliwe wymówki, wykręty, kłamstwa i kłamstewka jakie tylko istnieją, aby ukryć swój nałóg. W krytycznym momencie swojego życia ważyłam 125 kg, być może było to nawet więcej kilogramów, ale załóżmy, że taką wartość zapamiętałam. Idealistka tocząca batalie z każdym, kto tylko próbował krytykować rozmiar XXL. No cóż... życie weryfikuje poglądy, szczególnie kiedy w kwestie wchodzi zdrowie. Tak również było ze mną. Swoją historię opisałam w książce pt. „Śmierć Grubej Berty, czyli jak skutecznie zabić w sobie grubasa”. Brzmi grubo? Zapewniam cię, to nie jest kolejny przepis na piękną, wymarzoną sylwetkę. To nie jest zestaw ćwiczeń z którym możesz zapoznać się w każdej książce o tematyce odchudzania. Ta książka jest moim pamiętnikiem. Zawarłam w niej swoje historie z życia – z życia grubasa. Notorycznie upodlanego za swój wygląd. Skazanego na poniżania, nie tylko przed ludźmi, ale przed samym sobą. To chyba jest najgorsze... grać i udawać. Zakładać maskę, przyklejać piękny uśmiech i zapewniać, że wszystko jest przecież w należytym porządku i chudzi przecież chorują i umierają. To tak w telegraficznym skrócie.
Mamy rok 2016, ważę 55 kg, mierzę 168 cm, noszę rozmiar 36. Siedemdziesiąt kilogramów później, odnajdujecie mnie na siłowni. Chcę opowiedzieć wam tym razem o tym jak wygląda życie, po otyłości. Opowiem wam o demonach przeszłości, które siedzą w głowie i próbują się od czasu do czasu ujawnić. Pokażę ćwiczenia jakie wykonuję i że droga do sukcesu jest zawsze w budowie a głos, który powtarza w naszej głowie, że się nie da – kłamie!
Aaa i wierzę, że energia przyciąga energię! Jak wytłumaczyć inaczej fakt, iż staje na mojej drodze była anorektyczka, która zna problem tylko od zupełnie innej strony? W dodatku ta osoba, jest trenerem personalnym i zmieniła swoje życie o 180 stopni.
Przedstawiam Patrycję Polak.
Poznałyśmy się na siłowni. Któregoś niezbyt pięknego, zimowego dnia, postanowiłam doprowadzić swoją skórę do ładu i składu jak mawiała moja mama. Zamarzyłam sobie o sylwetce FIT. Ha! A czemuż nie? Ja nie dam rady? Dam i koniec kropka. Może tu i ówdzie ta skóra jest wiotka, może brakuje gdzieniegdzie wypracowanych mięśni, ale skoro schudłam 70 kg to i poradzę sobie z całą resztą.
Kilka słów o Patrycji Polak. Jak już wspomniałam wyżej, jest byłą anorektyczką. Studentka fizjoterapii, trenerka personalna, instruktorka pilatesa, kulturystyki, konsultant żywieniowy oraz masażystka tkanek głębokich. Bardzo zadaniowa kobieta, ale o tym będę pisała kiedyś. Potrafi szczerze porozmawiać, ale również szczerze przycisnąć w ćwiczeniach, tak że wychodzą z człowieka siódme poty i jestem tego żywym przykładem. Niesamowicie ciepła kobieta, co pomaga przy pracy z osobami, które nie zawsze dobrze czują się w swojej skórze. Fantastycznie motywuje i wspiera. Jej ulubione style treningowe to trening na systemach podwieszanych, oraz pilates z elementami zdrowego kręgosłupa i manualnego rozciągania. Zarówno Patrycja jak i ja, będziemy pisały wam o treningach, ale nie od strony naukowej, tylko użytkowej. Na moim przykładzie, pokażemy udowodnimy, że cierpliwość, systematyczność i konkretne dążenie do wyznaczonego celu popłaca.